Kolorowanki
Czas czytania: 5 minut
Kolorowanki towarzyszą przedszkolakom i najmłodszym uczniom od tak dawna i wrosły w polski system edukacji tak mocno, że aż dziwne, że mogłyby stać się przedmiotem sporu. A jednak – od kilku lat dyskusja na ich temat nabiera rumieńców.
Głównym zarzutem pod adresem kolorowanek – kierowanym przede wszystkim przez akademickich nauczycieli rysunku i osoby prowadzące artystyczne szkoły dla najmłodszych – jest to, że uczą odtwórczości i schematów oraz „zabijają” dziecięcą swobodę twórczą. Mają tu niestety wiele racji, tym bardziej że głównym kryterium oceny pracy dziecka nad taką formą graficzną jest to, czy przypadkiem nie wyszło za linię. Wielu rodziców na forach parentingowych także podnosi ten problem, pisząc, że smutno im, kiedy słyszą od dziecka: „A ja już ładnie rysuję, bo nie wychodzę za linie”. Protestują także przeciwko temu, że powszechność kolorowanek sprawia, że dzieci kolorowanie utożsamiają z rysowaniem, a to przecież dwa różne wszechświaty! Podnosi się także brak waloru edukacyjnego kolorowanek – bo czegóż może nauczyć 4- czy 5-latka pokrywanie kolorem jednorożca albo pałacu?
Nie jest też jednak tak, że kolorowanka to samo zło i to czego uczy, a więc skupienia, dokładności, rozpoznawania kolorów, ich kompozycji, siły nacisku i prawidłowego chwytu – do niczego się nie przydaje. Wręcz przeciwnie: przede wszystkim przygotowuje dziecko do nauki pisania, skupienie i precyzja też będą mu w życiu szkolnym i dorosłym potrzebne. Nie warto więc w ogóle kolorowanek odrzucać. Chodzi jedynie o to, aby „malowanie powierzchni ograniczonej konturem” nie zdominowało zajęć plastycznych, ponieważ jest tak fantastycznie łatwo dostępne i wygodne…
Jak zatem odczarować i uatrakcyjnić kolorowanki?
1. Potrakwatoć je jako wstęp do dalszych prac plastycznych – jeśli mamy np. kolorowankę samolot, zachęćmy dzieci, żeby dorysowały do niego jakąś historię, np. rozmowę z lecącym z naprzeciwka ptakiem, przerobienia go na kosmiczny pojazd albo wycięcia i potraktowania jako elementu kolażu. Z kolorowanek zawierających elementy garderoby można wycinać ubrania i zakładać na papierowe postaci, tworząc zwariowane zestawy lub przeciwnie – kompletować stroje charakterystyczne dla zawodu policjanta, strażaka, lekarza itd. Wśród dziewczynek szalenie popularne były swego czasu rysowanki tzw. Top Model – kontur dziewczyny należało samodzielnie i modnie oczywiście „ubrać”, domalowując poszczególne elementy stroju, dodatki, fryzurę, a nawet makijaż.
2. Użyć ich jako tła do tworzenia zupełnie „nowych bytów” – np. kontur motyla można wypełnić szlaczkami albo innymi wzorkami, dorysować mu nowe części ciała i wykreować w ten sposób fantastyczną istotę, której można wymyślić też od razu niesamowity „życiorys” (pochodzi z innej planety, lata szybko jak odrzutowiec, żywi się tylko brokułami itd.).
3. Uczyć się dzięki nim geografii, historii sztuki, mechaniki, biologii, itd. – kto powiedział, że jako kolorowanki nie można potraktować schematu kuli ziemskiej, kontynentów, najważniejszych zabytków Polski i świata, uproszczonych planów różnych urządzeń czy konturu ludzkiego ciała? Przy okazji można ponazywać ich poszczególne części i wiedza o tym, że stolicą Francji jest Paryż, kolumny Akropolu zbudowano w stylu doryckim, najważniejszym elementem silnika jest turbina, a w ciele człowieka jest ok. 5 l krwi sama wchodzi do głowy! Na tej samej zasadzie można zapoznawać dzieci z różnymi walutami świata, najważniejszymi postaciami historycznymi, najbardziej znanymi dziełami sztuki, itd.
4. Uczyć się rysunku i proporcji – przygotowując tzw. siatki graficzne. W dużym uproszczeniu: kartkę z rysunkiem do pokolorowania dzielimy na jednakowe kwadraty, tak samo dzielimy czystą kartkę, którą kładziemy obok. Dziecko, patrząc na pokryty siatką rysunek, ma za zadanie „przenieść” go na czystą kartkę. Obserwowanie, w którym kwadracie znajduje się głowa, noga, włosy bardzo ułatwia zadanie!
5. Przyswoić zasady zdrowego żywienia – przygotowujemy kontury pustych talerzy i dajemy dzieciom za zadanie narysowanie posiłku, który najpierw składa się ze składników określonych przez nauczyciela czy rodzica, z czasem dajemy dziecku wolną rękę i sprawdzamy, czy rzeczywiście wybrane przez niego produkty składają się na zbilansowany posiłek. Przy okazji zachęcimy niejadków do jedzenia, bo prawie na pewno wyrażą chęć zjedzenia tego, co narysowały, w rzeczywistości. Kolorowanka z bardziej rozbudowaną zastawą może stać się świetnym pretekstem do nauki stołowego savoir-vivre’u.